Pozwalam sobie na określenie my, oni. Dokładniej to ja utożsamiam się z dojonymi a ich utożsamiam z dojącymi.
Bank New York Fed przygotowuje przepisy dzięki, którym banki będą mogły wstrzymywać wypłacanie pieniędzy jak uzna to za stosowne. Czyli coś się stało i amerykanie chcą uratować swoje dolary a tu nic nie dostaną. Banki się zamkną, opuszczą rolety antywłamaniowe i koniec. Ludzie zostaną sami z swoimi problemami. Do tego amerykanie mają dużo broni w domach
Nie jest to jednak tylko to. Firmy i korporacje są ze sobą bardzo powiązane. Czyli możliwe jest celowe wywołanie paniki. Agencje prasowe i portale prześcigają się w dostarczaniu informacji. Realne jest włamanie się do jakiegoś większego. Spreparowanie odpowiedniej serii wiadomości i zanim wyjdzie na jaw, że to nie prawda. Ludzie wyciągną tyle środków z systemu, że on sam się zawali pod ciężarem iluzji i lewarów obecnych na rynku.
Mamy przykład że system jest zmieniany na korzyść tylko jednej grupy. Przykład MF Global, gdzie JPMorgan przyszedł i zabrał pieniądze ludzi, pokazuje, że my to jesteśmy na końcu. Załóżmy, że bank się wyłożył i utracił płynność. Ludzie nie mogą pobiec do bankomatów i uratować coś a duży to zgarnie.
Fajnie by było gdyby nam też coś się dostawało co jakiś czas.
Np. prof. Rybiński na swoim blogu sugeruje aby "każda ustawa zwiększająca wydatki publiczne miała czas obowiązywania 5 lat, potem automatycznie wygasała, co zmusiłoby przyszłe rządy do regularnej oceny skuteczności zwiększonych wydatków i ponowne przeprowadzanie oceny skutków regulacji."
Niestety u nas się idzie w drugą stronę. Wywala się ocenę skutków regulacji z procesu ustanawiania prawa. No bo jak coś się rypnie to można powiedzieć "Ja nic nie wiedziałem".
Jednak to my zostaniemy w tym bałaganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz