poniedziałek, 13 maja 2013

Matura czyli pora na dyskusje o edukacji

Matury w tym roku kolejny raz ożywiły dyskusję o edukacji. Padają zarzuty o edukacje wyższą jak i tą podstawową. Mówi się o nadmiarze studentów na kierunkach humanistycznych (politologia, stosunki międzynarodowe).

Na początek dowcip z kretyn.com:
Nie wiem na jakie iść studia, dlatego nie uczę się do matury by ograniczyć sobie ilość opcji do wyboru:)
Tak wygląda podejście młodzieży do przyszłości. Sam pamiętam, że w liceum nie było wiele osób z określoną wizją swojej przyszłości ale mieliśmy nikłe szanse na obijanie się na studiach. Teraz każdy kto zda maturę to dostanie się na studia bo jest więcej miejsc niż studentów. Pani minister Kudrycka mówi że są teraz ograniczenia i kwoty na ilość, ciekawe ale nie można tego nigdzie znaleźć w Internecie.
To jest wina systemu i tylko nowy system może zmusić ludzi do działania. Na uczelniach nie pracują przecież idioci i nie będą wyrzucać studentów aby później ich zwolniono. Daje to ciekawe efekty w postaci tego, że ludzie mówią, że jest dramat ale z tym nic nie robią. Prof. Hartman określa tych ludzi profestytutkami tylko dlaczego oni mają stracić pracę bez zmian systemu? Na Studia "Baranem wchodzisz, baranem wychodzisz" ale dlaczego tam wpuszczają barany?
Kolejną ciekawą wypowiedz słyszałem chyba w radiu: "Skandynawia potrzebuje 0,5 mln inżynierów". To znaczy, że ja mam płacić podatki na kształcenie ludzi którzy wyjadą budować inny kraj?. Do tego cieć to wypowiadający nie rozumie, że w ich znaczeniu inżynier to nie jest osoba z tytułem inżyniera uczelni wyższej a osoba z fachem w ręku a u nas zarżnięto kształcenie zawodowe. Słyszałem o zapędach przekształcenia uczelni wyższych w zawodówki tylko to jest tak wielki debilizm, że brakuje słów aby to opisać.

Tak słuchając tych wszystkich wypowiedzi zastanowiłem się jakie powinno być prawidłowe rozwiązanie. Zatem moim zdaniem powinno się wprowadzić 2 mechanizmy podstawowe.
- zdaje tylko 50% maturzystów
- po pierwszym roku studiów należy wyrzucić najsłabsze 30%

Dlaczego?
Na rynku pracy brakuje techników. Czyli ludzi ogarniętych z fachem w ręku. Tą grupę można stworzyć przez podwyższenie progu matur (matura jest tylko potrzebna do studiów) i wywalenie słabych ze studiów. Bez perspektywy dalszego kształcenia życie ich zmusi do wybrania zawodu. Odżyją szkoły policealne uczące fachu.
Dlaczego napisałem 50% maturzystów a nie punktów. Bo matury sprawdzają ludzie. Jeżeli 7000 osób ma przez to zdać to lepiej robić od średniej.
Kolejnym efektem luźnych progów jest to, że nie można iść na minimalizm bo może Ci zabraknąć i wylądujesz poza.

Dodatkowo kwoty przyjęć były by dobrym mechanizmem. Na zasadzie, że psychiatria to jest w 3 miejscach gdzie jest najlepsza kadra i po nie więcej jak 90 osób na pierwszym roku. Czyli daje to nam 160+ psychiatrów nowych rocznie co i tak jest dużo ale lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz