czwartek, 9 lutego 2012

ACTA na miękko lub twardo

W sobotę 11.02 protesty w całej Europie. Zachęcam do przyłączenia się do nich i pokazania, że nie chcemy ACTA.

Jako że teraz należy nastawić się na walkę na długim dystansie do czerwca lekkie podsumowanie. Miękkie argumenty przeciw ACTA:

Pan Ron Kirk stwierdza ze traktat ma chronić Japońskie i Amerykańskich wynalazców (czytaj biznes) to ja nie będę się spierał. Komu mam ufać, polskiemu politykowi, który 3 tygodnie temu nie wiedział co to ACTA czy facetowi udzielającemu się przy ACTA. 
(Link do postu z komunikatami dyplomatycznymi o ACTA, link do ang postu co działania Pana Kirka dały w Korei Płd.)

Amerykanie już uznali ACTA za porażkę i negocjują Trans-Pacific Partnership, które jak kanadyjski profesor prawa Michael Geist określił „jest wszystkim czego US nie dostało w ACTA a chcieli”.

Nie ma dokumentów około traktatowych o czym nas się zapewnia. Leki, części samochodowe czy inne zapisy są problematyczne i przyciągają uwagę takich organizacji jak „Lekarze bez granic”. Znaczy, że robota została źle zrobiona bo takie dokumenty można było stworzyć i opisać intencje.

Tematami około ACTA są biopiractwo czy wspomniane wcześniejszym poście trollowanie praw. Mechanizmy te mogą zostać użyte jako próg wykluczenia małych i średnich firm z konkurencji. Zgadzam się z Prezydentem RP, który w Sochaczewie powiedział że „Polska nie ma Dużych kapitałów. Mamy małe i średnie.” Traktat który utrudniał by ich rozwój jest niebezpieczny dla naszego przemysłu.

Kolejną sprawą jest uczynienie walki z cenzurą nielegalne zgodnie z art 27.5-6 gdzie obchodzenie zabezpieczeń niezgodnie z życzeniem producenta jest karalne. Przykładowo jakieś narzędzie uzyskuje dominujące pozycje w komunikacji i następnie wprowadzana jest tam cenzura. Produkt jest czyjąś własnością zatem można. Więc Państwo używając ACTA nie wprowadza cenzurę ale przy współpracy z firmami praktycznie może ją wprowadzić.

Obawy też budzi możliwość zmian po podpisaniu. Zmiany znów będą tajnie negocjowane?

Teraz trochę o argumentach używanym przez przeciwników ACTA, że udostępnianie nie robi nic złego. Utrata wartości handlowej jest faktem. Czasami coś co widziała 1 osoba jest cenniejsze niż coś co widziało 1000 osób. Autor i tylko autor ma chroniony przywilej decydowania. Tutaj problemem nie jest ten przywilej tylko nadużycie czasu ochrony.

Kolejnym argumentem jest,że nie ma w ACTA nic o przeszukiwaniu na lotniskach czy szerokiej inwigilacji przez ISP. Faktycznie nie ma. Nie ma w obecnej wersji ACTA, było to w poprzednich. Jakie mamy szanse, że te poprzednie wersje nie zostaną użyte do konkretyzacji ogólnych zapisów w obecnej wersji jako słynne dokumenty około traktatowe. Jeżeli zwolennicy ACTA mogą zmienić nazewnictwo że ACTA to nie traktat tylko porozumienie aby ominąć Senat US, nie widzę dlaczego przeciwnicy nie mogą używać argumentów dotyczących starych wersji aby zaalarmować współobywateli.

Tyle z argumentów „miękkich” przeciw ACTA ale sporo innych w Internecie.
Argumenty twarde – odnoszące się tylko do zapisów ACTA.

1) Zmienia punktu ciężkości ścigania z powództwa na ściganie z urzędu tym samym zwiększa się obciążenie budżetu państwa a zyski idą do korporacji. Mechanizm „zyski dla kilku, koszty dla wszystkich”.

2) Strona rządząca powtarza, że ACTA ma chronić interesy polskich przedsiębiorców. Nie do końca - zarzut przeciw to brak ochrony produktów regionalnych. Czyli amerykanie chronią swoje piękne i nowe patenty ale nasze receptury wypracowane przez wieki to sobie chętnie kopiują i sprzedają pod tą samą nazwą. Czyli nas betonują a oni stoją obok.

3) Drugi zarzut jest związany z prawem do kopi. Jeżeli kupuje utwór muzyczny na CD a moja przyszła lodówka go nie odtwarza, chciałbym zmienić format i wgrać do niej. Tu się zaczynają schody. W tym momencie zmieniając format nie kupie tego utworu na internetowej stronie producenta lodówek. Odniosłem zatem „pośrednią korzyść ekonomiczna”. Art 23 pkt 1 pisze o tym dopiero po sformułowaniu takim jak skala handlowa i działalność handlowa ale nie bezpośrednio mogę zostać zmuszony do kupowania czegoś wielokrotnie. Jednak tu także wchodzi w grę art 27 pkt 5 i 6  które zabraniają rozpowszechniania oprogramowania do obchodzenia zabezpieczeń. Zatem jeżeli producent włoży tam zabezpieczenie przed kopiowaniem a ja będąc informatykiem wgram jednak opłacony utwór na moją lodówkę to jestem przestępcą. (Edit: Ripowaniu MPAA mówi nie!)

4) Art. 12 może być użyty do nie uczciwej walki między firmami. Zwiększa to obciążenie państwa i firm których koszt zostanie przeniesiony na obywateli i klientów.

5) Zapis w art 27 pkt 3 karze wspierać działania przedsiębiorców. Czyli co? Dofinansowani czy ulgi podatkowe na koszt podatników? Może większe finansowanie ZAiKS-u? Czy może właśnie nakaz inwigilacji przez ISP?

6) Teraz słynny art 27 pkt 4 który oddaje nasze dane osobowe byle komu. Fragment ten zaczyna się od „Strona może” zatem Minister Boni ma racje, że możemy nie przyjąć tego fragmentu i tutaj nie jest skuteczny argument „Polska nie może nic zmienić w ACTA”. Prawdopodobnie jest to jakaś pozostałość po restrykcyjnych przepisach z wcześniejszych wersji. Nie zmienia to mojej opinii ze „normy” co to możesz albo nie to nie norma. Chyba że słowo „może” zniknie w następnej wersji ACTA. Wtedy ma to sens i jest jeszcze większym argumentem przeciw ACTA.

Im więcej osób pochyli się nad sprawą tym lepiej.

Nie dla ACTA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz