poniedziałek, 20 lutego 2012

Technologia w Edukacji

Niedługo Ministerstwo Edukacji Narodowej rozpocznie nowy program "Cyfrowa Szkoła". MEN dzieli ten projekt na następujące działania:
- e-nauczyciel - przygotowanie nauczycieli do nauczania, komunikowania się z uczniami i rodzicami oraz prowadzenia dokumentacji szkolnej z wykorzystaniem TIK (technologii informacyjno-komunikacyjnych),
- e-zasoby edukacyjne, w tym e-podręcznik - uzupełnienie oferty publicznych elektronicznych zasobów edukacyjnych, w tym zapewnienie dostępu do nieodpłatnych e-podręczników,
- e-szkoła - zapewnienie szkołom niezbędnej infrastruktury, w szczególności nowoczesnych pomocy dydaktycznych,
- e-uczeń - zapewnienie uczniom, w szczególności zagrożonych cyfrowym wykluczeniem,  dostępu do nowoczesnych pomocy dydaktycznych.

Wartość projektu pilotażowego to 50 mln złotych.

Rozpoczęło to dyskusje w mediach o edukacji. Sam wielokrotnie pisałem o istotności edukacji na tym blogu. Jednak zanim weźmiemy udział w rozmowach o edukacji przy użyciu technologi warto zobaczyć filmik poniżej - "B.F Skinner. Teaching machine and programmed learning". Jest po angielsku ale nawet bez rozumienia słów warto zobaczyć początek.

Na filmie jest pokazana pierwsza maszyna "wspomagająca" nauczanie.W roku 1954 Pan Skinner formułuje tezy, że maszyna pomaga uczniom przez umożliwienia przyswajania programu w swoim tempie. Nauczyciel podczas przyswajania materiału może pomagać uczniom z kłopotami. Uczeń może do końca przyswoić materiał przed przystąpieniem do następnego działu dzięki temu nie powstają osoby u których opóźnienie się zwielokrotnia. Ogólnie otrzymujemy indywidualny tok nauczania będąc w klasie.
Te sformułowania padają prawie 60 lat temu.

Tylko tu pojawia się problem. Osoby decyzyjne które zapoznają się z taką tezą mogą stwierdzić, że to maszyny uczą i wystarczy kupić dużo sprzętu i sprawa załatwiona. Mają nawet dobry przykład w Mooresville w stanie Karolina Południowa rozdano uczniom 4400 laptopów w leasingu 215 dolarów rocznie (czyli prawie 1 mln rocznie). Jak czytamy w artykule dalej "Przed rozpoczęciem eksperymentu z laptopami w egzaminach stanowych 73 proc. uczniów z Mooresville otrzymywało dobre wyniki z przedmiotów ścisłych. Po trzech latach - 88 proc." Aby ostudzić ten zapał dziś w Gazecie Wyborczej artykuł "Wiara w laptopy w szkole może być szkodliwa".

W tym artykule czytamy, że nie należy się zachwycać laptopami. Ekspert Andrzej Grzybowski [...] apeluje na przykład, by zadbać o utworzenie szkolnej sieci, dostatecznie mocnej, by wszystkie urządzenia elektroniczne [...] mogły swobodnie ze sobą współpracować i jednocześnie żyć w internecie.


Gdzieś przeczytałem, że z badań przeprowadzonych dla Parlamentu Europejskiego, zastosowanie multimediów w szkole może zwiększyć efektywność przyswajania wiedzy nawet o 40 procent. Prawda czy fałsz nie ważne. To jest argument za komputerami czy przeciw? Jest to argument przeciw. To nie sprzęt , nie sieć a multimedia podnoszą efektywność. To multimedia są nośnikiem wiedzy a reszta to narzędzia dostępu i skutecznego ich wykorzystania.

Czyli nie e-nauczyciel, e-szkoła, e-uczeń tylko akcent i główny nacisk to e-zasoby edukacyjne.

Podsumowując tą część to ludzie którzy:
- chcą szybkich wyników - "kupiliśmy dla n szkół x projektorów y laptopów"
- miłośnicy portali społecznościowych - dajcie uczniom sieć i się nauczą.
nie mają nic wspólnego z edukacją i powinny być odsuwane od jakichkolwiek decyzji.

W artykule opisującym targi związane z technologią w Edukacji możemy przeczytać ogólny konflikt podejścia do edukacji.
"Burrhus Skinner, amerykański twórca behawioryzmu, stawiał na tresurę. Szwajcarski psycholog rozwojowy Jean Piaget kładł nacisk na samodzielne eksperymentowanie jako źródło wiedzy. Lew Wygotski, uważał, że edukacja nie polega na przyswajaniu wiedzy, ale rozwijaniu umiejętności uczenia się we współdziałaniu z innymi." Wypadało by się zastanowić, które podejście jest właściwe aby później je zinformatyzować bo jak zinformatyzujesz bałagan to masz informatyczny bałagan.
Tylko czy na pewno trzeba decydować? Ludzie są różni zatem aby lepiej się z nimi obchodzić potrzeba różnych narzędzi i to daje nam technologia. Możemy realizować program w postaci wykładów i ćwiczeń. Możemy edukować w postaci gier. Możemy stosować techniki społecznościowe. Wszystko może być dostępne w ramach jednej platformy. Pieniądze, które MEN na pewno wyda na sprzęt i pdfy podręczników, powinny iść właśnie na zaprojektowanie i rozpoczęcie budowy takiej platformy.

Multimedia zaczynają być dostępne w sieci ale głownie w języku angielskim. Przykładem jest tu Khan Academy gdzie są publikowane materiały wideo tłumaczące różne zagadnienia. Są tam już również interaktywne lekcje. Ci którzy mówią, że prymitywne to chciałbym przypomnieć, że Khan Academy to 1 człowiek. Co można by było zrobić posiadając 50 mln.

Może jednak całe te zamieszanie jest niepotrzebne? Co jest problemem edukacji? Nauczyciel. Dokładniej nauczyciel jest problemem i rozwiązaniem. W wykładzie Billa Gates-a (edukacja od 8:10) mamy powiedziane jak dobry nauczyciel może pomóc. Tak samo zły nauczyciel może zrobić szkód. Dlatego istotne jest aby propagować dobre praktyki i umożliwić ogólny dostęp aby eliminować wpływ złych nauczycieli. Tym samym podnosząc poziom od dołu i do góry dając wybitnym uczniom dostęp do kolejnych materiałów. Marnowanie potencjału wybitnych uczniów jest osobnym ale istotnym elementem.
Kolejną istotną sprawą poruszoną przez Pana Gates-a są metody oceny nauczyciela a zarazem pensja i nagradzanie dobrych nauczycieli.

Dyskusja będzie trwała pewnie jeszcze długo tylko chciałbym zwrócić uwagę na 2 elementy.
Pierwszym jest sprawa testów. "Ten amerykański fetysz testu opanowuje świat". Idea edukacji to przekazanie wiedzy a jak inaczej ją sprawdzić? W dyskusji uczestniczy wielu humanistów, którzy mają hipisowskie podejście ale to jest edukacja sponsorowana przez Państwo. Kierujmy się ku przyziemnemu celowi jakim jest mądry, bystry, wychowany, przyjazny, zdrowy obywatel. Celem jest także wyeliminowanie takiej sytuacji jak jest obecnie w USA gdzie brakuje wykształconych techników. Technologia daje nam możliwość przeprowadzenia testów nie tylko z wiedzy ale także manualnych.
Testy w środowisku cyfrowym dają dodatkowy efekt redukcji problemów (kosztów) logistycznych. Przygotowanie przez nauczyciela sprawdzianu z działu to wybranie przez niego "3 zadania 1 poziom, 3 zadania 2 poziom, 1 zadanie 3 poziom". Parę kliknięć i klasa pisze sprawdzian. Na maturze zadania były by wysyłane do miejsc egzaminu o 9 i umieszczane na kawałku elektronicznego papieru.

Drugim elementem jest brak interaktywnych elementów w dyskusji czyli gier. Gry uczą wiele. Od wieków towarzyszą nam i uczą wzorców zachowań. Przykładem może być jak moglibyśmy wiele nauczać gdybyśmy mieli do dyspozycji holodeck ze Startreka czyli wirtualną rzeczywistość, którą możemy odczuć wszystkimi bodźcami.

Mam nadzieje, że nadchodząca reforma przyniesie jeszcze coś. Aby "Obyś cudze dzieci uczył", nie było przekleństwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz