W weekend pojechałem na XVII Przystanek Woodstock. Byłem na pierwszej imprezie w Kostrzynie i wielokrotnie później bo impreza leży w zasięgu kilku godzin lokalnym transportem. Kto gra dowiadywałem się często na miejscu aby czegoś nie przegapić a głównie warto tam pojechać dla samej imprezy. W tym roku wielką atrakcją był występ Prodigy.
Koncert "The prodigy" był fajny ale Panowie się nie popisali. Niesamowite było skakać (bo tańczyć nie było miejsca), klaskać i śpiewać z par set tysięcznym tłumem. Koncert na początku nie przebiegał najlepiej. Maxim zapomniał sprawdzić w jakim kraju występuje i podczas utwory "Poison" kazał śpiewać ludziom "I got the pulsating rhytmical remedy". Czy się zrazili porażką czy im się nie chciało później, za bardzo nie zadawali się z publicznością. Był to mój pierwszy koncert tego zespołu i trochę się zdziwiłem brakiem doświadczenia zespołu, który od 15 lat jest na topie. Koncert się rozkręcał, publike bardziej poruszyło "Smack My Bitch Up" i "Take Me To The Hospital". I zdziwiłem się jak bardzo rozśpiewała się publika na "Out of space" ale to był ostatni utwór. Finalnie wyszło to trochę tak jakby rozkręcili publiczność i poszli do domu. Jak chcecie więcej to wpadnijcie na płatny koncert. Bariera językowa - czynnik ludzkie, istotne ale ulotne.
Koncert "The prodigy" był fajny ale Panowie się nie popisali. Niesamowite było skakać (bo tańczyć nie było miejsca), klaskać i śpiewać z par set tysięcznym tłumem. Koncert na początku nie przebiegał najlepiej. Maxim zapomniał sprawdzić w jakim kraju występuje i podczas utwory "Poison" kazał śpiewać ludziom "I got the pulsating rhytmical remedy". Czy się zrazili porażką czy im się nie chciało później, za bardzo nie zadawali się z publicznością. Był to mój pierwszy koncert tego zespołu i trochę się zdziwiłem brakiem doświadczenia zespołu, który od 15 lat jest na topie. Koncert się rozkręcał, publike bardziej poruszyło "Smack My Bitch Up" i "Take Me To The Hospital". I zdziwiłem się jak bardzo rozśpiewała się publika na "Out of space" ale to był ostatni utwór. Finalnie wyszło to trochę tak jakby rozkręcili publiczność i poszli do domu. Jak chcecie więcej to wpadnijcie na płatny koncert. Bariera językowa - czynnik ludzkie, istotne ale ulotne.
Wszyscy nie jesteśmy tacy sami. Mamy różne wzorce, zadania i role do spełnienia tak jaki i swoje własne, prywatne cele i dążenia. Wychowujemy się często w rożnych środowiskach i słuchamy różnej muzyki.
Mam kolegę w "Pokojowym Patrolu" który na różnych festiwalach bywał. Był także na "Love Parade" w Berlinie za tych najlepszych czasów. Mamy wspólnych znajomych lubiących zabawy typu techno. Kawałek SMS-a od niego jaki otrzymałem po poinformowaniu go, że jestem na polu. "Tym razem uważaj na siebie bo jest pełno 'Techno zjebów' ".
Występ zespołu the Prodigy zaowocował zjazdem różnej maści ludzi techno w tym hiper aktywnych kozaków. Spokojnie hasło XVII Przystanku można było zmienić z "Miłość Przyjaźń Muzyka" na "Chcesz wpierdol". Menadżerowie "the Prodigy" pokazali doświadczenie znajomość swojej publiczności i zażądali barierek przed ściana. Pan Owsiak nazwał to "złem" ale właśnie to jest ocena czynnika ludzkiego. Pan Owsiak widział wielokrotnie jak się wesoło ludzie bawią na koncertach ale pytanie czy to był ten sam tłum? Moim zdaniem "tabletkowe techno zombi" w tłumie mogło nie rozumieć, że jest już za blisko ściany.
Podejmując decyzje często patrzymy tylko naszym punktem widzenia, opierając się o nasze doświadczenie. Warto znać inne opinie.
W przyszłym roku jak praca pozwoli to też się wybiorę na Przystanek Woodstock ale mam nadzieje, że będzie bardziej podobny do poprzednich edycji.
Mam kolegę w "Pokojowym Patrolu" który na różnych festiwalach bywał. Był także na "Love Parade" w Berlinie za tych najlepszych czasów. Mamy wspólnych znajomych lubiących zabawy typu techno. Kawałek SMS-a od niego jaki otrzymałem po poinformowaniu go, że jestem na polu. "Tym razem uważaj na siebie bo jest pełno 'Techno zjebów' ".
Występ zespołu the Prodigy zaowocował zjazdem różnej maści ludzi techno w tym hiper aktywnych kozaków. Spokojnie hasło XVII Przystanku można było zmienić z "Miłość Przyjaźń Muzyka" na "Chcesz wpierdol". Menadżerowie "the Prodigy" pokazali doświadczenie znajomość swojej publiczności i zażądali barierek przed ściana. Pan Owsiak nazwał to "złem" ale właśnie to jest ocena czynnika ludzkiego. Pan Owsiak widział wielokrotnie jak się wesoło ludzie bawią na koncertach ale pytanie czy to był ten sam tłum? Moim zdaniem "tabletkowe techno zombi" w tłumie mogło nie rozumieć, że jest już za blisko ściany.
Podejmując decyzje często patrzymy tylko naszym punktem widzenia, opierając się o nasze doświadczenie. Warto znać inne opinie.
W przyszłym roku jak praca pozwoli to też się wybiorę na Przystanek Woodstock ale mam nadzieje, że będzie bardziej podobny do poprzednich edycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz