poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Edukacja

Zbliża się 1 września - rozpoczęcie roku szkolnego. Nastawiło mnie to sentymentalnie do rozmyślań na temat edukacji.
Dziś przy śniadaniu miałem okazje obejrzeć dyskusje prowadzoną przez minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarę Kudrycką oraz byłego wiceministra edukacji Andrzeja Waśko.
Dyskusja była tragiczna. Jakieś kłótnie o nazewnictwo studiów zaocznych. O to czy pieniędzy jest dostatecznie dużo. Zero merytorycznej dyskusji.
Merytoryczną dyskusją bym nazwał dyskusje o celach edukacji i metodach ich osiągnięcia.
Jak rozmawiam z inżynierami którzy kończyli moją uczelnie 15-20 lat wcześniej jestem pod wrażeniem wiedzy ogólnej i logicznego podejścia do rozwiązywania problemów. Zostali oni lepiej nauczeni niż ja. Tylko mój rok ukończyło 120 osób. Ich naście, parędziesiąt. Jak obserwuje znajomych którzy kończą teraz, albo rozmawiam z ludźmi którzy zostali na uczelni to widzę dramat. Gorzej nauczeni niż ja. Uczelnie goniąc za pieniędzmi stawiają na ilość studentów nie na jakość nauczania.
Odpowiedzią na nieprzygotowanie ludzi na rynku pracy ma być uwolnienie uczelni od obowiązku konkretnych kierunków. Dzięki temu będą mogli sobie robić mgr z "Prezentera TV" albo innego "X Talent" bo na to ludzie będą chodzić. Co roku będziemy mieli setki nowych prezenterek. Później znów będą pokazywać taką w telewizji, że ona zna 3 języki i 5 lat studiowała a teraz nie ma pracy. Studiowanie nie daje pracy. Fach daje prace. Dlatego powinniśmy się uczyć fachu a nie studiować byle co. W filmie Teenage Paparazzo pada informacja, że ponad 40% młodzieży chce nosić torby za gwiazdami a nie zostać politykiem czy naukowcem. Dramat.

Od razu zatem w tych debatach widać niezrozumienia rzeczywistości i polityczne przedwyborcze gierki.

Należy stwierdzić najpierw do jakiego celu idziemy.
Jedyną opcją dla mnie jest jakość. Ilością i tak nas (Chiny, Indie) prześcigną.

Pierwszą przeszkodą w standaryzacji jakości jest nauczyciel. Jak każdy zapewne z własnego doświadczenia wie, dobry nauczyciel działa cuda a cienki potrafi zniechęcić do przedmiotu.
Mamy XXI wiek, rządowy portal e-learningowy z materiałami do nauki, zapewni dostęp do materiałów dobrej jakości. Unijne dotacje do walki z wykluczeniem cyfrowym i akcje "1 laptop na dziecko" zapewnią dostęp dla dzieci/młodzieży.

Kolejnym etapem na pewno powinno być podniesienie statusu nauczyciela i zwiększenia możliwości dyscyplinarnych.

Zaostrzenie selekcji i usuniecie staroci. Profesor nadzwyczajny, że co? Magister tak jak kiedyś to powinien być ktoś. Matury powinna mieć zdawalność na poziomie 30-40% jest wiele zawodów nie wymagających studiów. Duży dostęp powoduje, że osoba bumeluje sobie 5 lat na jakiejś politologi albo socjologi zamiast pracować, płacić podatki.

Ostatnio denerwuje mnie jak wiele osób uważa, że jest "zdolna ale leniwa". Pokazuje to brak informacjo o prawdziwych możliwościach. Powinno być więcej testów i więcej magazynowanej informacji o danej osobie aby było możliwe określenie predyspozycji i potencjału danej osoby. Ułatwi to także obecne "zagubienie" młodzieży odnośnie przyszłości. Armia Stanów Zjednoczonych pracuje nad technologią określania potencjału na podstawie DNA. Na pewno jest to jakaś wizja jednak predyspozycje niekoniecznie są właściwie pielęgnowane.

Trzeba pracować aby nie skończyło się jak Idiokracji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz